sobota, 23 sierpnia 2008

Rejs



Za namową Zbyszka - przez tydzień moczymy się w mazurskich jeziorach. Czarterujemy wielką łajbę. Wieje jak cholera i jest zimno - tak jak lubię. Do tego nowa załoga daje czadu.
Płyniemy z Giżycka do Węgorzewa. Następnie wracamy cumując po drodze na jeziorach Święcajty i Dobskim. Potem prosto na kanały aż do Mikołajek. A wszystko okraszone bo każdy marynarz kląć musi!


Pierwszy nocleg na jeziorze Kisajno.



Rychu myje gary.



Spontaniczna impreza w Węgorzewie.



Kamyk.



Wiało jak jasna cholera!



Regaty.



Zbychu jest twardy i deszczu się nie boi.


Entuzjazm załogi.



Ostatnia noc na jeziorach.



sobota, 9 sierpnia 2008

Windsurfing w Chorwacji



Jak może wiać na Półwyspie Paljesac? - zajebiaszczo! Jak długo można utrzymać bom w rękach przy takim wietrze? - nie długo. Gdy dodać do tego falę, to robi się masakra po chorwacku!
Wszyscy Chorwaci - jak jeden mąż - mają twarze zakapiorów. Dlaczego? - niewiadomo. Jedziemy by szkolić się w polskiej szkole windsurfingu na półwyspie Paljesac. Szkoła okazuje się porażką - instruktorka ma w głębokim poważaniu kursantów a sprzęt szkoleniowy pozostawia wiele do życzenia. Zatem bierzemy pierwsze lepsze drzwi od stodoły i na wodę. Niektóre dni są tak wietrzne, że drzwi od stodoły zamieniają się w torpedę. W takie dni strach dotykać naszej deski - zamienia się w odrzutowca.

Trasa dojazdu: Gorlice, Konieczna, Koszyce (SK), Miszkolc (HR), Budapeszt , Zagrzeb (CRO), Makarska, Ploce, promem do Trpanji, Orebic.








Promem z Ploce skracamy drogę na półwysep.






Pierwsze starcie z silnym wiatrem.



Plaża, słońce, czysta woda - po prostu porażka.



Korczula - wyspa Marco Polo.



Staszku startuje.



























Czerwone dachy Orebic'a.